Od wielu lat muzyka popularna, w tym muzyka rockowa, jest
już zaliczana do wartościowych tworów kultury. Jednak w przeszłości nie było to
takie oczywiste i jeszcze na początku lat 80. a więc w czasach mojej młodości wielu
ludzi, w tym dziennikarzy radiowych wypowiadało się z lekką pogardą o
wykonawcach rockowych. Jeszcze o dekadę wcześniej, a więc na początku lat 70.
nie można nawet było w komunistycznej Polsce używać terminu muzyka rockowa, bo
władze nieprzychylnie patrzyły na niego, jako na twór zachodniej zdegenerowanej
kultury.
Na określenie muzyki rockowej zalecały stosowanie terminu
muzyka beatowa, aby już samą nazwą dokonać jego deprecjacji. W tym kontekście
można zrozumieć, dlaczego autor tego artykułu, Ryszard Gloger, później
szanowany autor książek o muzyce, dziennikarz i znawca muzyki popularnej, użył
właśnie takiego terminu na opisanie muzyki rockowej przełomu lat 60 i 70.
W każdym razie w tym artykule Gloger zastanawia się nad tym,
czy istnieje coś takiego jak awangarda beatowa? Przywołując twórczość Franka
Zappy, The Fugs i innych trafnie nazywa ich twórczość „podziemną” ale
popularną, a nie awangardową. Z dzisiejszej perspektywy jest jasne, że istnieje
coś takiego jak awangarda rocka, ale w tym tekście nie mogła ona zostać
opisana, bo jeszcze się wówczas nie narodziła. Powstała dopiero w pierwszej
połowie lat 70. wraz z takimi wykonawcami jak brytyjskie Henry Cow czy
amerykańskie The Residents.