To jeden z nielicznych tekstów o Franku Zappie i jego płytach opublikowanych na łamach polskiej prasy muzycznej w okresie PRL (do 1989 r.). Dobrze, że ten tekst się w ogóle wówczas pojawił – komunistyczni cenzorzy mieli awersję do wszystkiego co amerykańskie – ale też recenzji tej nadano dziwaczny tytuł przez co zniknęła istota sprawy, a więc że to recenzja najnowszego dostępnego wówczas Redakcji magazynu „Jazz” albumu Franka Zappy.
Po raz kolejny płytę tę zrecenzowano dopiero 19 lat później przy okazji omawiania całości dorobku Zappy na łamach innego polskiego magazynu muzycznego – „Tylko Rock” w grudniu 1996 r. w ramach tzw. wkładek prezentujących m-monografie poszczególnych artystów.
Tytuł płyty „Zoot Allures” pochodzi od francuskiego wyrażenia „Zut alors” oznaczającego „łagodną niespodziankę”. Początkowo album ten planowany był jako dwupłytowy, ale ostatecznie Zappa zrobił z niego jeden album, aby wywiązać się z umowy z wytwórnią Warner Bros. Pozostałe utwory nagrane podczas tej sesji zostały wydane na innych płytach Zappy za jego życia lub pośmiertnie.
Generalnie album ten Zappa (gitary: solowa i basowa, śpiew, instr. klawiszowe) nagrał w duecie z perkusistą Terry Bozzio (a także śpiew w dwóch utworach), a brakujące partie instrumentów i wokalne powierzono zastępowi wynajętych muzyków. Dziwne jest to, że muzycy: Eddie Jobson (instr. klawiszowe, skrzypce elektryczne) i Patrick O’Hearn (gitara basowa) pojawili się na okładce tej płyty, a nie współtworzyli i nie wykonali na niej żadnego utworu.
Po raz pierwszy usłyszałem klika nagrań z tej płyty w jednej z audycji muzycznych Programu III (chyba, bo mógł to być także Program IV) Polskiego Radia nadanych 29 XI 1981 r. dokładniej rzecz biorąc w jednej z audycji z cyklu „Mistrzowie muzycznego pastiszu”. Nadano wówczas trzy utwory z tej płyty: „Black Napkins”, „Ms. Pinky” i „The Torture Never Stops”. Do dzisiaj zresztą są to moje ulubione nagrania z tej płyty. Dorzuciłbym do nich jedynie utwór tytułowy „Zoot Allures”.
Moim ulubionym nagraniem z tej płyty jest kompozycja „The Torture Never Stops” („Tortura sięnie kończy”). Utwór ma powolną narrację z przejmującym wokalem kobiecym jakby torturowanej kobiety. Pierwotnie był to blues śpiewany przez przyjaciela Zappy Captaina Beefhearta. Różne zespoły Zappy bardzo często wykonywały ten utwór na koncertach w różnym czasie, stąd ma wiele rejestracji koncertowych.
O czym dokładnie jest ten utwór? To jest dobre pytanie. Generalnie utwór ten opowiada w alegorycznej formie o więzieniu, rzeczywistym lub umysłowym, w jakim znajdują się niektórzy ludzie będąc poddani torturze, która nigdy się nie kończy.
Celem tego bloga jest przypomnienie niektórych bardziej wartościowych artykułów i notatek o muzyce popularnej drukowanych w prasie muzycznej PRL.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
-
Ten blog będzie prezentował wybrane wycinki z prasy muzycznej wydawanej w Polsce w okresie PRL. Najczęściej same wycinki, ale niekiedy te...
-
Brytyjski zespół Soft Machine w swej pierwotnej postaci był grupą grającą rock progresywny w stylu szkoły Canterbury, której był jednym z ...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz