środa, 4 marca 2020

Grateful Dead – historia zespołu w magazynie „MM” z V 1980 r.


 

Amerykański zespół Grateful Dead jest jednym z moich ulubionych wykonawców muzyki rockowej. W czasach PRL nigdy nie był w Polsce specjalnie popularny, ale na pewno był znany w środowisku hipisów, a także obeznanych z muzyką dziennikarzy. Wśród tych ostatnich nie był jednak jakimś ulubieńcem, bo w ówczesnych audycjach Polskiego Radia jego albumy prezentowano jedynie z rzadka.

Ta amerykańska grupa istniała w latach 1965-1995 i w okresie swego istnienia przygotowała trzynaście albumów studyjnych z nowym materiałem oraz czternaście albumów koncertowych. Ta wielka ilość albumów koncertowych nie była przypadkowa i wynikała z tego, że w przeciwieństwie do wielu innych wykonawców zespół ten najpełniej realizował się na koncertach. Jego płyty studyjne były zaledwie szkicami, które grupa rozwijała do pełnowymiarowych dzieł malarskich dopiero podczas bezpośredniego zetknięcia z publiczności na koncercie. Nie przypadkowo więc za jej najlepsze płyty uważa się albumy koncertowe. Pierwszym z nich był legendarny „Live/Dead” z 1969 r. – jedna z moich ulubionych płyt.

Po raz pierwszy z opisem twórczości zespołu Grateful Dead spotkałem się dzięki prezentowanemu tutaj artykułowi o tej grupie w „Magazynie Muzycznym” z maja 1980 r. Przygotował go młody jeszcze wówczas dziennikarz muzyczny Wiesław Weiss. Byłem zachwycony tym tekstem i zaintrygowany twórczością Grateful Dead, choć w tamtym czasie nie znałem ani jednego nagrania tego zespołu. Ważne jest to, że omawiany tutaj tekst zainspirował mnie do poszukiwania jego nagrań, co niekiedy przynosiło komiczne konsekwencje. Mam nadzieję, że kiedyś to opiszę w osobnym poście.

Uważam, że to jeden z najlepszych tekstów muzycznych jakie niegdyś ukazały się na łamach magazynu „Jazz”, w owym czasie przemianowanego na „Magazyn Muzyczny”. To także najlepszy opis historii i twórczości Grateful Dead jaki ukazał się w prasie muzycznej PRL. W zasadzie do chwili obecnej nie ma równie dobrego tekstu o tym zespole. Przykro to powiedzieć, ale nie licząc jednego opisu z „Tylko Rocka opublikowanego w latach 90. XX w. żadna inna z polskich gazet muzycznych aż do chwili obecnej nie poświęciła tej grupie należytej uwagi.

1 komentarz:

  1. Masz rację Damianie. Pukałem do różnych wydawnictw muzycznych i oferowałem im swoje recenzje wszystkich płyt GD, niestety żaden periodyk muzyczny nie zainteresowal się tym. Jedynie (albo aż) jeden portal Artrock.pl podjął ze mną współpracę, co cieszy bardzo. A zespół mój numer jeden od 41 lat. Własnie przygotowuję ich historię na konferencje muzyczną jesienną w Tułowicach (opolskie). Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń